poniedziałek, 17 maja 2010

grób Karla

Przy pomocy lokalnych pomocników Piotr oczyścił teren wokół domu. Rozebrane zostały pomniejsze płotki, ogrodzenia, siatki, stare budy dla psów, klatki dla królików, paliki, cegły, kamienie itp. itd. I wtedy... pięknie pokazał się grób Karla... Grób jest zaraz przed domem, w środku jest płyta z nazwiskiem Karl Hoswitfchka (?) i datami urodzin: luty 1856 i śmierci: 9 maja 1939. Na zewnątrz natomiast jest płyta z ledwie widocznym innym nazwiskiem, i wcześniejszymi datami, które to napisy postaram się w najbliższej przyszłości odcyfrować.
Jak się nasze mamy dowiedzą, to nigdy tu nie przyjadą ;-) Trzeba więc chyba będzie Karla przenieść...



W domu znaleźliśmy także małą płytkę nagrobną z nazwiskiem Tschirch.


A sąsiedzi z domu, który przed wojną należał do tej samej niemieckiej rodziny, znaleźli na strychu za ścianą inną płytę nagrobną, przeznaczoną dla Rosiny Forster z domu Tschirch. Płyta teoretycznie powinna pochodzić z końca XIX wieku, ale wygląda jak nowa.

Ach! Dużo, dużo u nas zmarłych...

Marklissa

Jadąc do naszego domu przejeżdżamy przez  miejscowość o wdzięcznej nazwie Leśna. Kiedyś nazwa była jeszcze piękniejsza, bo brzmiała Marklissa, a i sama miejscowość znacznie bardziej malownicza, kiedy nie tknęła jej jeszcze choroba socrealizmu. Ostatnio Leśna zalana została przez wody Potoku Miłoszowskiego, nie była to jednak pierwsza powódź w historii tej miejscowości. Za malownicze położenie - między Kwisą a wpadającymi do niej Bruśnikiem i Potokiem Miłoszowskim - Leśna płaciła zalaniem już ponad trzydzieści razy. 
Poniżej zdjęcie z jednej z powodzi i kilka niemieckich pocztówek z Marklissy.


 

akcja: ratowanie kasztana


Nasz kasztan choruje. Nie jest to nic niezwykłego, większość kasztanów w tej części świata od ponad 20 lat cierpi z powodu tej samej choroby, a właściwie pasożyta, który atakuje te drzewa. Szrotówek kasztanowcowiaczek. Nieprzyjemny motylek, ktorego larwy zżerają liście kasztanów białych, w tym i naszego.
Postanowiliśmy nie poddać się i ratować nasze piękne drzewo. W połowie kwietnia 2010 przystąpiliśmy do akcji - na pień założyliśmy opaskę lepową z feromonami, w koronie umieściliśmy dwie feromonowe pułapki, a wokół pnia wygrabiliśmy i spalili stare liście. Na wszelki wypadek zawiesiliśmy również domek dla sikorek, które żywią się kasztanowcowiaczkiem. W akcji pomagali nam nasi znajomi - Marta, Bolo i ich syn Maks, jak również ich znajomi - wszystkim bardzo dziękujemy (szczególne podziękowania dla Andrzeja, który dzielnie biegał po gałęziach, a wieczorem dzielnie stawiał czoła naszym pytaniom ;-)). Kolejna akcja na jesieni.


zdjęcia nie najlepsze, ale coś tam widać;) tu opaska

a tu pułapka feromonowa (ten zielono-bialy przedmiot z lewej strony)


i kilka starszych zdjęć naszego drzewa

stare zdjęcie


znalezione w internecie - mimo odręcznego napisu dotyczącego miejscowości Jindrichovice, autor strony podaje, iż zdjęcie pochodzi z naszej miejscowości. A jedyny dom, który w naszej miejscowości obecnie przypomina dom na zdjęciu, to nasz dom... Czyżby ta babulinka była poprzednią  właścicielką...?


niedziela, 16 maja 2010

Wunschendorf


Nasza miejscowość nazywała się kiedyś Wunschendorf...


rozbiórka przybudówki


Piotr najął przedstawiciela miejscowej ludności i wspólnie z nim rozebrał przybudówke.


umgebinde

Nasz dom nie jest co prawda domem przysłupowym, ale w charakterze ma wiele elementów podobnych. Korzystając z okazji umożliwiającej zaglądanie do odnowionych domów przysłupowych wybraliśmy się na zwiedzanie nadgranicznego regionu Niemiec, na Dzień Otwarty Domów Przysłupowych.
Odwiedziliśmy kilka miejscowości, m. in.Oybin, Jonsdorf, Waltersdorf, Bertsdorf. W każdej urzekły nas zadbane uliczki, ukwiecone okna, ale przede wszystkim - zachwycający łupek.


pracowita majówka


Dobrze mieć kogoś, kto pomoże Ci sprzątać wielki dom:)
Aniu i Michale, dziękujemy raz jeszcze!